Artykuł sponsorowany.

Substancje psychoaktywne już od dekad fascynują badaczy — psylocybina nie jest tutaj wyjątkiem. Jak się okazuje, jej właściwości w dużym stopniu pokrywają się z działaniem… leków antydepresyjnych. Czy zatem już niedługo o „grzybkach” będziemy mogli porozmawiać nie z policjantem, a z psychiatrą? Sprawdźmy.

Jak działa psylocybina?

Prowadzone jeszcze w zeszłym wieku badania nad właściwościami i działaniem psylocybiny wykazały, że swoją budową bardzo przypomina ona serotoninę — hormon szczęścia. A wysoki poziom serotoniny w organizmie ma, jak wiadomo, bardzo pozytywny wpływ na nasze samopoczucie — niweluje zmęczenie, ogranicza agresję i obniża ryzyko rozwoju zaburzeń depresyjnych.

Ze względu na to, jak podobne są do siebie te dwa związki — psylocybina może “zastąpić” serotoninę i, zamiast niej, łączyć się z receptorami serotoninowymi w neuronach. A tym samym — przyczyniać się do intensywniejszej stymulacji komórek. 

Cały szkopuł tkwi w tym, że… w taki właśnie sposób działa też wiele leków wykorzystywanych w leczeniu depresji.

Psylocybina jako lek — co mówią badacze?

Temat wykorzystania grzybów psylocybinowych jako środka antydepresyjnego ma już swoje lata — ale dopiero w ciągu ostatniej dekady zaczęto przeprowadzać pierwsze poważne badania kliniczne w tym obszarze. Jak one wyglądały?

  • Badacze z Uniwersytetu Yale obserwowali zachowanie mózgu — najpierw u myszy, potem u ludzi — pod wpływem grzybów halucynogennych. Jak się okazało, psylocybina skutecznie stymulowała wzrost liczby połączeń pomiędzy komórkami nerwowymi.
  • Za murami Imperial College w Londynie przeprowadzono eksperyment na kilkunastu pacjentach z ciężkimi lub umiarkowanymi zaburzeniami depresyjnymi — podano im, w kontrolowanych warunkach, grzyby psylocybinowe. Po tygodniu, oprócz doznań psychodelicznych, stwierdzono… remisję objawów depresji
  • Naukowcy z UCL oraz King’s College London przebadali grupę ponad dwustu pacjentów z depresją, uczestniczących w regularnej psychoterapii. Po trzech miesiącach od spożycia psylocybiny ok. połowa badanych zadeklarowała ustąpienie lub złagodzenie objawów depresji.

Oczywiście, w każdym z tych przykładów trzeba wziąć poprawkę na pewne niedociągnięcia metodologiczne — chociażby zbyt krótki czas badania. Nie zmienia to faktu, że wyniki brzmią co najmniej obiecująco.

A jak do grzybów halucynogennych podchodzi prawo?

W większości krajów sprawa jest prosta: grzyby psylocybinowe — podobnie jak i inne substancje psychoaktywne — są zakazane. Dotyczy to także zastosowań medycznych. Natomiast dyskusje nad legalizacją leków opartych na psylocybinie już się toczą — na przykład w USA i w Kanadzie. Co więcej, jeden z amerykańskich stanów — Oregon — już od ponad roku zezwala na spożywanie grzybów halucynogennych… i to bez recepty. Musi się to jednak odbywać w specjalnych ośrodkach, pod opieką wykwalifikowanych ekspertów.

Zdecydowanie najdalej w kierunku legalizacji medycznej psylocybiny zaszła jak dotąd Australia. W połowie 2023 roku Australijski Urząd ds. Leków i Produktów Terapeutycznych oficjalnie uznał psylocybinę za substancję terapeutyczną, dozwoloną do wykorzystania w procesie leczenia depresji. Sama „terapia psylocybinowa” jest oczywiście bardzo kosztowna i obwarowana rygorystycznymi regulacjami — ale wciąż jest to duży krok naprzód.

Czy „grzybki” wkroczą do świata medycyny?

Na to pytanie naprawdę trudno odpowiedzieć. Postrzeganie psylocybiny w środowiskach naukowych zmieniło się w ostatnich latach bardzo mocno — i to wyraźnie na jej korzyść. Natomiast w świetle prawa — i w oczach opinii społecznej — grzyby psylocybinowe są traktowane tak samo, jak większość narkotyków. Szybko się to raczej nie zmieni, zwłaszcza w Polsce. Ale może kiedyś?

Na chwilę obecną jedyną formą legalnej obserwacji “grzybków” są tzw. growkity, niezawierające jeszcze psylocybiny – możesz je znaleźć na https://shroomsy.pl/growkity/golden-teacher.